- Anna Jakubowska, ps. "Paulinka" niemal sześć lat była więźniarką stalinowskich represji.
- Sąd pierwszej instancji zasądził na jej rzecz 9 mln zł odszkodowania.
- Po apelacjach, ostateczna kwota zadośćuczynienia została obniżona do 1,28 mln zł.
- Anna zainicjowała powstanie Fundacji Filmowej Armii Krajowej, która zrealizowała ponad 20 filmów dokumentalnych poświęconych konspiracji i walce AK.
Dalsza część tekstu poniżej.
Historia Anny Jakubowskiej ps. "Paulinka"
Urodzona w 1927 roku Anna Jakubowska zaangażowała się w działalność konspiracyjną jeszcze jako nastolatka – najpierw w młodzieżowej organizacji PET, a następnie jako łączniczka i sanitariuszka w Batalionie "Zośka" Armii Krajowej. Brała udział w walkach powstania warszawskiego na Woli, Starym Mieście i Czerniakowie.
Po wojnie nie uniknęła represji. Za działalność niepodległościową została w 1949 roku aresztowana i osadzona w więzieniu na mocy wyroku z tzw. "procesu kiblowego". Odsiadywała karę aż do 1954 roku.
Za odwagę w czasie okupacji otrzymała Krzyż Walecznych. W okresie PRL nie porzuciła wartości, w które wierzyła. W latach 80. działała w podziemiu solidarnościowym i zainicjowała powstanie Fundacji Filmowej Armii Krajowej, która zrealizowała ponad 20 filmów dokumentalnych poświęconych konspiracji i walce AK.
Walka o sprawiedliwość: od 9 mln do 1,28 mln zł
W 2021 roku warszawski Sąd Okręgowy przyznał Annie Jakubowskiej 9 mln zł zadośćuczynienia za wieloletnie cierpienie i represje stalinowskie. Sprawa miała także wymiar rodzinny – "Paulinka" wystąpiła o rekompensatę nie dla siebie, lecz z myślą o zapewnieniu godnej przyszłości swojemu młodszemu, ciężko niepełnosprawnemu synowi Jerzemu.
Jednak Prokuratura Okręgowa w Warszawie złożyła apelację, a Sąd Apelacyjny w Krakowie w 2022 roku obniżył kwotę do 4 mln zł. Anna Jakubowska zmarła jeszcze przed ogłoszeniem tego wyroku, a odszkodowanie zostało rozdzielone pomiędzy jej dwóch synów. Żaden z nich nie złożył odwołania – w przeciwieństwie do prokuratury, która zaskarżyła i tę decyzję, doprowadzając do kasacji wyroku przez Sąd Najwyższy w 2024 roku.
W czerwcu 2024 roku, po ponownym rozpatrzeniu, Sąd Apelacyjny w Krakowie ponownie obniżył kwotę – tym razem do 1,28 mln zł. Uzasadnienie odnosiło się m.in. do faktu, że Jakubowska już w 1958 roku otrzymała odszkodowanie w wysokości 42 tys. zł – co według przeliczeń odpowiadało w 2022 roku około 200 tys. zł. Sąd Najwyższy wskazał, że aktualne roszczenie ma więc charakter uzupełniający.
Pełnomocnik Anny Jakubowskiej krytykuje decyzję sądu
Mecenas Michał Wawrykiewicz, pełnomocnik zmarłej oraz jej rodziny, nie kryje oburzenia. W rozmowie z Polską Agencją Prasową nazwał decyzję o złożeniu kasacji "największą niegodziwością i skandalem" w całym postępowaniu.
– Sąd Apelacyjny w ogóle nie wziął pod uwagę intencji Sądu Najwyższego. Pomniejszenie czterech milionów o całość dawnych odszkodowań jest nie tylko błędne logicznie, ale i niesprawiedliwe – tłumaczył.
W ocenie prawnika z sumy uzyskanej przez Jakubowską w 1958 roku zaledwie 10 tys. ówczesnych złotych dotyczyło zadośćuczynienia, które obecnie powinno być przedmiotem postępowania. Tymczasem sąd odjął od współczesnej kwoty pełne 200 tys. zł – w tym odszkodowanie majątkowe – co nie znajduje uzasadnienia w intencji SN.
– Przedmiotem sprawy jest wyłącznie krzywda niemajątkowa, cierpienie – podkreślił Wawrykiewicz.
Pełnomocnik zapowiedział złożenie wniosku o kolejne rozpoznanie sprawy przez sąd apelacyjny – tym razem z uwzględnieniem rzeczywistej intencji Sądu Najwyższego.
Wciąż nie opublikowano pisemnego uzasadnienia czerwcowego wyroku, co utrzymuje stronę rodziny Jakubowskiej w stanie niepewności. Według ustnego uzasadnienia sąd przyjął 20 tys. zł za każdy miesiąc więzienia jako adekwatną kwotę w odniesieniu do dzisiejszego średniego wynagrodzenia. To podejście, zdaniem krytyków, jest oderwane od realiów cierpienia osoby, która przeszła brutalne śledztwa, odosobnienie i piętno politycznego więźnia.
Więcej informacji na stronie tvn24.pl.
Zobacz także:
- Nie żyje powstaniec i ceniony lekarz. Mieczysław Buczkowski ps. "Buk" miał 102 lata
- Szymon Majewski wspomina dziadka. "Jego list pożegnalny jest czymś strasznie mocnym"
- Godzina "W" tuż przed koncertem Taylor Swift. "Ciarki gwarantowane"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MWmedia.pl